testowanie kosmetyków na zwierzętach za i przeciw
Prawo unijne zabrania wprowadzania na rynek UE kosmetyków zawierających składniki testowane na zwierzętach – wynika z wydanego w środę wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.
WEGAŃSKIE KOSMETYKI. O MNIE / WSPÓŁPRACA. ROSSMANN - LISTA FIRM CRUELTY FREE 2022. Happy Rabbit. Zauważyłam, że posty o wegańskich kosmetykach dostępnych w sieci drogerii Rossmann zwykle budzą Wasze spore zainteresowanie, uświadomiłam sobie, że nie mamy jeszcze listy firm cruelty free, które są tam dostępne. Żadna z niżej
Zobaczcie wstrząsający filmik, jak w rzeczywistości wygląda testowanie kosmetyków na zwierzętach. Małpy przypinano do metalowych uprzęży, koty i psy krwawiły, potem w męczarniach konały.
Z drugiej strony Chiny wymagają testów na zwierzętach w przypadku kosmetyków sprzedawanych na rynku chińskim. Obecnie istnieją znacznie bardziej znaczące metody badań bez cierpienia zwierząt. Eksperymenty na zwierzętach są nie tylko okrutne, ale także dalekie od możliwości dzisiejszych czasów. Testowane na nas!
Na całym świecie miliony zwierząt zamykane są w laboratoriach tylko po to, żeby przeprowadzać na nich testy nie tylko leków, ale także kosmetyków i wielu innych substancji. Większość z
nonton film kuch kuch hota hai sub indo. Testy kosmetyczne na zwierzętach są zakazane w Austrii, Niemczech i całej UE i to dobrze! W rzeczywistości zabronione jest nawet sprzedawanie kosmetyków, które zostały przetestowane na zwierzętach. Niestety jest wysoce wątpliwe, czy kiedykolwiek będzie to kontrolowane. Z drugiej strony Chiny wymagają testów na zwierzętach w przypadku kosmetyków sprzedawanych na rynku chińskim. Obecnie istnieją znacznie bardziej znaczące metody badań bez cierpienia zwierząt. Eksperymenty na zwierzętach są nie tylko okrutne, ale także dalekie od możliwości dzisiejszych czasów. Testowane na nas! Wszystkie nasze produkty są „testowane na nas” i dopóki nie opracujemy szamponów dla psów, tak pozostanie. Tak, testujemy również nasze produkty dla znajomych. Nawet zgłaszają się na ochotnika i chętnie wypróbują produkty jako pierwsi. A wszystko to bez wahania i bez zdjęć czerwonych, łzawych oczu. Zasadniczo nie używamy żadnych składników, które są tak wątpliwe, że nawet byśmy się o nie martwili lub takie testy byłyby konieczne! Zatrzymaj agonię! Opowiadamy się za międzynarodowym zakazem przeprowadzania testów na zwierzętach i do tego czasu byliśmy zobowiązani do obowiązkowego etykietowania produktów do testów na zwierzętach! Obecnie istnieją znacznie bardziej odpowiednie metody testowania, przy których nikt nie musi cierpieć. A jednak w 2017 r. 2 807 297 zwierząt (źródło: Doctors Against Animal Testing) w Niemczech poddano torturom, głównie ze skutkami śmiertelnymi. Jeśli chcesz walczyć o zwierzęta cierpiące, to: Pamiętaj, aby kupować produkty niezawierające zwierząt Podziel się słowami: porozmawiaj o tym z przyjaciółmi, podziel się informacjami i daj im impuls do wykorzystania nawet produktów nietestowanych na zwierzętach Stań się aktywny: bierz udział w działaniach i petycjach, np. za pośrednictwem stowarzyszenia Lekarze Przeciw Doświadczeniom na Zwierzętach
Szereg kampanii społecznych apelujących do ludzkich sumień w obronie masowo zabijanych bożonarodzeniowych karpi mamy już za sobą. Jednak zdecydowanie większy festiwal okrucieństwa odbywa się codziennie w czasie testów przedklinicznych, w których cierpią myszy, szczury, króliki czy kury. Ich cierpienie uzasadnia się koniecznością sprawdzenia bezpieczeństwa leków i innych substancji na wiarygodnym modelu badawczym. Czy na pewno ten argument jest słuszny i czy nie istnieje żadna alternatywa dla badań toksyczności na zwierzętach? Stałocieplne, mają podobną budowę narządów wewnętrznych, podobnie metabolizują związki chemiczne, nawet raz w roku mówią ludzkim głosem – powodów, dla których małe ssaki takie jak myszy czy chomiki traktuje się jako podobne człowiekowi, jest z pewnością wiele. Ostatnio pojawiają się coraz częściej doniesienia naukowe, świadczące o tym, że takie podobieństwo może nie wystarczać – „modele zwierzęce” nie zostały nigdy walidowane. Temat braku rzetelnych dowodów na ich niezawodność nie jest jednak tak nagłośniony, jak kontrowersje moralno-etyczne wokół znęcania się nad zwierzętami laboratoryjnymi. Możliwe, iż bardziej opłaca się zrewidować wiarygodność tej metody badania od strony czysto merytorycznej, niż polegać na „sprawdzonych od wieków” procedurach. Niezwykle istotny wydaje się fakt, że aż 90% leków, które pozytywnie przeszły fazę testów na zwierzętach, odpada już w pierwszej fazie badań klinicznych na ludziach. Amerykańska firma farmaceutyczna Pfizer w 2004 roku „utopiła” ponad 2 miliardy dolarów w potencjalnych terapeutykach, które pomagały genetycznie modyfikowanym myszom (i niestety tylko im). Dodatkowo FDA informuje o dziesiątkach przypadków szkodliwego działania farmaceutyków odkrywanych dopiero po wprowadzeniu ich na rynek – w USA co roku około 76,6 miliarda dolarów przeznacza się na leczenie działań niepożądanych, a 100 tysięcy pacjentów umiera z tego powodu. Dlaczego modele zwierzęce zawodzą? Przede wszystkim bierze się to z subtelnych różnic międzygatunkowych, które w niektórych przypadkach powodują drastyczne zmiany w metabolizmie ksenobiotyków. Odmienność przemian metabolicznych przekłada się na różnice efektów wywoływanych u zwierząt i u Homo Sapiens. Paracetamol, popularny lek przeciwbólowy i przeciwgorączkowy, szkodzi kotom, podobnie jak morfina, wywołująca stany lękowe zamiast całkowitego uspokojenia. Świnki morskie nie tolerują penicyliny, a doustne środki antykoncepcyjne wydłużają czas krzepnięcia krwi u psów zamiast działać prozakrzepowo. Wiele chorób cywilizacyjnych w tym: AIDS, Alzheimer, niektóre typy nowotworów, zaburzenia psychiczne i uzależnienia, uznaje się za specyficzne jedynie dla naszego gatunku, a ich odpowiedniki u gryzoni stanowią uproszczony model nie uwzględniający wszystkich czynników środowiskowych. Ponadto dochodzi problem polimorfizmu genów kodujących enzymy (np. geny Cyp P450), które warunkują indywidualną reakcję na dane leczenie – te uwarunkowania osobnicze i zmienność populacyjną trudno jest wychwycić eksperymentując na jednorodnej genetycznie grupie zwierząt. Tak też zdarzyło się w przypadku leku przeciwzawałowego Plawix, na którego nie reaguje średnio co trzeci pacjent. Obecnie ciężko jest oszacować, ile skutecznych leków odpadło z powodu niepowodzeń w testach na zwierzęcych modelach. Taki los mało nie spotkał Lipitor’a, farmaceutyku obniżającego poziom cholesterolu, który nie dawał zadowalających wyników w badaniu na myszach, lecz jego skuteczność „objawiła się” podczas próby na zdrowych ochotnikach. Naukowcy tracą również cenny czas polegając na modelach mysich czy króliczych i wielu okryć można by dokonać znacznie wcześniej. Przykład stanowi postawiona w 1954 roku teza o niewielkim znaczeniu palenia papierosów dla rozwoju raka płuc. Pogląd ten obalono dopiero 30 lat później, gdy poprawiono system urządzeń, których zwierzęta były eksponowane na dym tytoniowy. Szczepionka przeciwko chorobie Heinego-Medina także nie wykazywała skuteczności w eksperymentach na szympansach, jednak testy na komórkach ludzkich udowodniły, iż efektywnie zapobiega ona infekcji wirusem Polio. Powracając do pytania o istnienie alternatywy dla tego typu badań, warto zauważyć, że od 2011 roku ograniczono znacznie testy na gatunkach naczelnych. Zgodnie z zaleceniami Unii Europejskiej większości kosmetyków także nie testuje się już na zwierzętach, więcej uwagi poświęca się badaniom in vitro na ludzkich liniach komórkowych. Intensywnie prowadzone są próby nad innymi modelami badawczymi. Jedną z wielu opcji wydają się być symulacje komputerowe pozwalające na odtworzenie zachowania poszczególnych molekuł w organizmie. Do stworzenia takiego modelu potrzebne będą maszyny o niezwykłej mocy obliczeniowej, lecz obecnie opracowane systemy (np. symulacja zachowania leku we krwi stworzona przez pracowników Uniwersytetu Islandzkiego) osiągają dokładność 50% w przewidywaniu skutków ubocznych u ludzi i ich precyzja nadal wzrasta. Kolejną alternatywą są „organs on chips” – mini-hodowle 3D prowadzone w warunkach niemal identycznymi z tymi, jakie panują w ludzkim ciele. Na specjalnym chipie zaprojektowano między innymi model pęcherzyka płucnego składający się z pneumocytów stykających się z jednej strony z laminarnie przepływającą krwią a z drugiej tłoczonym powietrzem atmosferycznym. Model ten znakomicie sprawdza się w badaniach nad infekcjami dróg oddechowych i ich leczeniem. Środowisko zajmujące się badaniami biomedycznymi jest świadome, że jeszcze przez długi czas, o ile w ogóle, z postępowania przed próbami klinicznymi nie uda się wyeliminować testów na zwierzętach. Obecnie opłaca się rozwijać także inne metody eksperymentalne, ponieważ podnoszą one jakość i wiarygodność uzyskiwanych wyników oraz zapobiegają błędnym inwestycjom czasu i pieniędzy. Bo jeżeli na firm farmaceutycznych nie robią wrażenia emocjonalne argumenty obrońców praw zwierząt, to warto do nich przemówić poprzez ich portfele. Źródła POZOSTAŁE INFORMACJE
Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 15:20 Scientists use animals because they are able to show if there are any adverse reactions to skin when it comes to cosmetics. There are specific laws which delegate what is considered to be cruelty. They have fewer rules then working with humans so scientists can slightly more freely work on animals. An animals skin, body, and internal workings are similarly structured to a humans. This gives the closest acurate results to what a human will expieriance. It is also easier for scientists to get funding when using animal testing as opposed to human biggest con to this in my oppinion is that these animals can't say "You are hurting me, stop" and they have to go through balding, rashes, bleeding, and some even die. It's am not for it... but so many diseases have been cured thanks to animal testing. As for testing for cosmetics and things which are purely for luxury or appearance. That is inhumane in my opinion. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Szacuje się, że każdego roku do testów naukowych i komercyjnych, w samej Unii Europejskiej, wykorzystuje się około 12 milionów zwierząt. Są one używane między innymi do opracowywania terapii medycznych, testowania leków i kosmetyków. Co ciekawe, takie badania na zwierzętach praktykowane są od co najmniej 2500 tysiąca lat. Testowanie na zwierzętach ma swoich zwolenników, którzy twierdzą, że taka praktyka umożliwiła opracowanie wielu terapii ratujących życie zarówno ludzi, jak i zwierząt i że nie ma dostępnej, alternatywnej metody badania żywego organizmu. Przeciwnicy z kolei twierdzą, że takie eksperymenty są okrutne i nieludzkie oraz, że zwierzęta za bardzo różnią się od ludzi i badania na nich przeprowadzane często dają nieistotne wyniki. Jakie zwierzęta są wykorzystywane w testach? Do testów kosmetycznych większość wykorzystywanych zwierząt stanowią króliki, świnki morskie, myszy i szczury. Psy są często wykorzystywane w badaniach medycznych. Są poddawane szczególnie inwazyjnym testom endokrynologicznym, kardiologicznym i kostnym. Koty są często wykorzystywane w badaniach neurologicznych. Połowa z tych testów może „wywoływać ból lub stres”. W całym szeregu badań wykorzystuje się naczelne inne niż ludzkie, zwłaszcza makaki, pawiany i szympansy. Biorą one udział w badaniach toksykologicznych, reprodukcji i ksenotransplantacji. Od dziesięcioleci taka praktyka jest powszechna na całym świecie i jest akceptowalną metodą testowania składników pod kątem „bezpieczeństwa”, nie tylko na leki, ale także na kosmetyki. Wraz z rozwojem przemysłu kosmetycznego i farmaceutycznego, stale odkrywano nowe składniki i testowano je zanim trafiły do obiegu. W praktyce oznacza to, że bardzo ciężko o produkt, którego ani jeden składnik nigdy nie został testowany na zwierzętach. Testowanie na zwierzętach – argumenty przeciw temu procederowi Istnieje ponad 7000 bezpiecznych składników, z których firmy mogą wybierać do skomponowania swoich produktów. Te składniki nie muszą być poddawane testom, ponieważ udowodniono w przeszłości, że są w pełni bezpieczne. Istnieją alternatywne metody, które sprawiają, że testy na zwierzętach są zbędne. Technologia znacznie się rozwinęła i pozwala używać testów in vitro, modeli komputerowych, a nawet replikować prawdziwe ludzkie organy na mikrochipach. Badania toksyczności substancji na zwierzętach w zasadzie nie mają znaczenia naukowego. Zarówno w przypadku badań medycznych, jak i badań składników kosmetycznych wyniki te nie są dokładne. Dzieje się tak z jednego prostego powodu – ludzie i zwierzęta różnią się od siebie genetycznie. Ważne jest, aby dzisiejsi konsumenci zwracali większą uwagę na to, jakie produkty kupują i jakie firmy wspierają. Wybierając marki wolne od okrucieństwa informujesz marki, że nie tolerujesz okrucieństwa wobec zwierząt. Czy Twój wybór naprawdę robi różnicę? Tak – to konsumenci decydują o tym, czy dana firma utrzyma się na powierzchni czy zatonie. Jeśli wystarczająco dużo osób kupuje produkty marek wolnych od okrucieństwa i bojkotuje te, które nadal prowadzą testy na zwierzętach, oznacza to, że zmiana jest możliwa. Testowanie na zwierzętach – w jaki sposób można na to wpłynąć? Nie powinniśmy się oszukiwać – ciężko jest zmienić cały świat i zachęcić wszystkich producentów do zaprzestania testowania na zwierzętach. Co więcej, ciężko również jest dotrzeć do większości konsumentów, chociaż o okrucieństwie tego typu procederów mówi się od lat. Internet pomaga docierać i edukować ludzi na temat zakulisowych tortur. W sieci dostępnych jest mnóstwo treści wideo, które ujawniają te niegdyś ukrywane praktyki. Wiele z nich wywołuje wśród ludzi wiele różnych emocji, od głębokiego smutku po olbrzymią złość. Jednak pomimo tego, że te obrazki są naprawdę bardzo przykre, pomagają podjąć części osób decyzję o wybieraniu produktów wolnych od okrucieństwa. Jako konsument możesz sięgać po produkty, które mają na opakowaniu oznaczenie „cruelty free”. W ten sposób dokonujesz etycznego wyboru i nie przykładasz swojej ręki do cierpienia zwierząt. Poniżej znajdziesz listę firm (stan na 2021 rok), które testują na zwierzętach. Firmy, które swoje produkty testują na zwierzętach, to: Nivea, Johnson&Johnson, L’Oreal, Procter&Gamble, Yves Rocher, Wella, Valentino, La Mer, Henkel, Kerastase, L’Occitane, Tous, Balenciaga, Victoria’s Secret, Estee Lauder, Paco Rabane, Biotherm, Schwarzkopf, Veet, Vichy, Max Factor, NARS, Chloe, Hugo Boss, Fendi, Benefit, Bobbi Brown, Clinique, LaRoche Posay, Diesel, Givenchy, Lancome, MAC, Old Spice, Revlon, Dior, Clarins, Dolce&Gabbana. Zwierzęta powinny być przyjaciółmi człowieka, a nie obiektem do testów.
Dziś chciałabym poruszyć problem którego wiele osób nie dostrzega. Problem wobec którego dużo osób pozostaje obojętnych, ale na szczęście sporo osób jest nim także całkowicie poruszonych i chwała im za to. Żyjemy w dość dziwnych czasach, w których pieniądz stawiany jest ponad wszystkimi wartościami, a żądza zysku tak silna, że coraz częściej przyjęło się sięgać po najokrutniejsze metody służące osiąganiu korzyści. Dlaczego firmy stosują takie procedury? Odpowiedź jest prosta i jednocześnie tragiczna – pieniądze. Prawdopodobnie większości z Was przynajmniej kilka razy w życiu obiło się o uszy, że jakiś kosmetyk lub środek chemiczny był testowany na zwierzętach. Zastanawialiście się kiedykolwiek co to dokładnie oznacza? Na czym właściwie polega testowanie, na jakich zwierzętach jest praktykowane i w jaki sposób się odbywa? Ostatnio postanowiłam zgłębić ten temat i wiecie co? To czego się dowiedziałam jest przerażające i uważam, że należy głośno o tym mówić. Trzeba uświadamiać ludzi, że za wieloma dobrze nam znanymi kosmetykami i produktami do pielęgnacji kryje się mroczny proceder. W jaki sposób przeprowadzane są badania? Test Draize’a – badanie toksyczności ostrej Test najczęściej przeprowadzany na królikach i świnkach morskich. Testowaną substancję aplikuje się zwierzęciu pod powiekę. Króliki ubrane są w specjalne kołnierze uniemożliwiające drapanie podrażnionego i swędzącego oka. Testy z reguły trwają ok. 24 godzin. W tym czasie zwierzęciu aplikowana jest coraz większa ilość badanej substancji (np. szamponu do włosów). Następnie zwierzę obserwowane jest przez 14-21 dni. W przypadku nieodwracalnych uszkodzeń oczu lub skóry, zwierzę jest uśmiercane. Oczywiście przed upływem tego czasu zwierzę przeżywa okropną męczarnię, bardzo często doznaje silnego zapalenia spojówek lub jego oko zostaje całkowicie zniszczone i zwierzę traci wzrok. Jeśli do znacznych podrażnień nie doszło, zwierzę może zostać wykorzystane do testów ponownie. Test na podrażnienie skóry Ostrzyżone i częściowo okaleczone partie skóry królika poddaje się działaniu testowanych substancji. Mogą przy tym wystąpić podrażnienia skóry i stany zapalne. Zwierzę w tym celu przetrzymywane jest w specjalnej klatce lub wyposażone w obrożę uniemożliwiającą lizanie, czy drapanie ran. Test LD50 – test na tzw. „dawkę śmiertelną” W przypadku testów na toksyczność za materiał badawczy służą myszy lub szczury. Każde ze zwierząt otrzymuje określoną dawkę testowanej substancji. Badana substancja dodawana jest do pokarmu lub serwowana ssakowi poprzez zmuszenie do połknięcia środka za pomocą sondy wewnętrznej. Niektóre substancje wstrzykiwane są domięśniowo, dożylnie albo zwierzę musi je wdychać. Po upływie kilku dni u zwierząt występują skurcze, paraliż oraz inne reakcje, włącznie ze śmiercią. – Metody alternatywne w stosunku do testów na zwierzętach Należy powiedzieć to wprost – przy obecnym stanie wiedzy, wykonywanie testów na zwierzętach nie jest konieczne. Świetną alternatywą są badania komórkowe in vitro, będące przyszłością nauki. Dotyczą one badania procesów biologicznych w warunkach sztucznych, czyli poza żywym organizmem. W tym celu prowadzone są hodowle komórkowe mające w założeniu utrzymanie przy życiu oraz namnożenie komórek organizmów żywych. W zależności od potrzeby, mogą być to hodowle bakterii, drożdży, komórek roślinnych czy zwierzęcych. Badania te pozwalają na testowanie cytotoksyczności kosmetyków, jak wchłaniania przez skórę, działania żrącego na skórę oraz ostrej fototoksyczności. Ich przeprowadzenie jest stosunkowo proste, a co najważniejsze dają rzetelne, porównywalne i odtwarzalne wyniki nie powodując przy tym cierpienia. Coraz częściej badania przeprowadzane są także na sztucznej skórze. Modele sztucznej skóry są aktualnie niezastąpione w badaniu przenikalności składników aktywnych kosmetyków w głąb skóry. Wyniki uzyskiwane za pomocą badań na sztucznej skórze są w ogromnym stopniu zbliżone do wyników eksperymentów przeprowadzanych na zwierzętach. Czy istnieje sensowne uzasadnienie testów na zwierzętach? Biorąc pod uwagę aktualny stan nauki nie ma żadnego logicznego i sensownego uzasadnienia przeprowadzania testów na zwierzętach. Testy na zwierzętach oparte są na założeniu podobieństwa modelu zwierzęcego do modelu ludzkiego. Pomijany jest tutaj jeden niezwykle istotny fakt – pomimo licznych podobieństw, między organizmem ludzkim i zwierzęcym zawsze istniała i istnieć będzie ogromna ilość różnic. Reakcja organizmu zwierzęcia na działanie danej substancji nie musi być identyczna z reakcją organizmu człowieka. Nie ma tutaj mowy o 100% podobieństwie, co jeszcze bardziej skłania do zastanowienia się, dlaczego tak drastyczne metody wciąż są praktykowane. Skoro istnieją metody alternatywne o zbliżonej skuteczności do testów na zwierzętach, a przeprowadzanie testów może odbywać się bez cierpienia bezbronnych zwierząt, to dlaczego tak wiele firm wciąż testuje na zwierzętach? Jak zwykle wszystko rozchodzi się o pieniądze. Wdrożenie etycznych metod testowania powiązane jest z odpowiednim wyposażeniem laboratoriów i inwestycją w nowoczesny sprzęt oraz z zatrudnieniem wykwalifikowanych specjalistów. Nie można usprawiedliwiać wykonywania testów na zwierzętach tłumacząc, że tego rodzaju badania mają dostarczyć jak największego pożytku, korzyści i wiedzy. Równie dobrze można byłoby usprawiedliwiać używanie ludzi wbrew ich woli do eksperymentów, ponieważ takie działanie przyczyniłoby się do rozwoju nauki. Rozwój nauki nie powinien odbywać się za wszelką cenę. Nie może odbywać się kosztem słabszych, nie mających możliwości obrony istot. W historii mieliśmy już przypadki, w których żądza wiedzy okazała się silniejsza od etyki i wartości ludzkich. Doskonałym przykładem są badania dr Mengele podczas II Wojny Światowej. Co z zakazem testowania na zwierzętach? W Europie obowiązuje obecnie całkowity zakaz testowania kosmetyków i ich składników na zwierzętach. Zakaz testowania na zwierzętach wprowadzany był stopniowo. W 2004 roku wprowadzony został zakaz testowania na zwierzętach gotowych produktów kosmetycznych. W 2009 roku zakazano testowania na zwierzętach także składników kosmetyków. Z dniem 11 marca 2013 na terenie Unii Europejskiej wprowadzono zakaz całkowity zabraniający jednocześnie importu oraz sprzedaży kosmetyków i składników testowanych na zwierzętach. Zakaz nie dotyczy leków, suplementów diety, czy samych substancji chemicznych. „Komisja zobowiązała się do dalszego wspierania rozwoju metod alternatywnych oraz współpracy z krajami trzecimi, aby przyjęły one europejskie podejście. To wielka okazja dla Europy, aby dać przykład odpowiedzialnej innowacji w kosmetykach bez kompromisu w kwestii bezpieczeństwa konsumenta”. – ogłosił Tonio Borg, komisarz UE ds. zdrowia Podwójne oblicze firm Od daty wprowadzenia całkowitego zakazu testowania na zwierzętach, firmy nie wprowadzają na rynek europejski gotowych produktów ze składnikami, które po tej dacie testowano na zwierzętach dla celów kosmetycznych. Jednak te same firmy jednocześnie wprowadzają swe produkty na inne rynki, gdzie testowanie na zwierzętach jest prawnie dozwolone lub nawet obowiązkowe. I tak przykładowo, dana firma na terenie Unii Europejskiej oferuje produkt nietestowany na zwierzętach i w tym samym czasie produkt ten wprowadzany jest na rynek chiński, gdzie takie testy są przeprowadzane. O takiej firmie nie można powiedzieć, że jest „cruelty free”, choć niejednokrotnie taka firma szczyci się, że jest przyjazna dla zwierząt. Wiele firm bazuje oczywiście na istniejących już danych dotyczących bezpieczeństwa danej substancji. Jednak gdy wprowadzają swój produkt na rynek chiński, przeprowadzenie testów na zwierzętach jest obowiązkowe. Na chwilę obecną w Chinach istnieje obowiązek testowania na zwierzętach wszystkich kosmetyków importowanych do Chin. Firmy, które chcą być obecne na chińskim rynku kosmetycznym, mają obowiązek finansować przeprowadzane testy. Władze lokalne Chin poddają testom na zwierzętach, we własnych ośrodkach, wszystkie produkty kosmetyczne trafiające na ten rynek. Wszystkie marki, które chcą wprowadzić swoje produkty na rynek chiński, muszą się temu prawu podporządkować i nie ma od tej reguły żadnego odstępstwa. Wszystkie produkty europejskich i amerykańskich marek (zarówno tych znanych na całym świecie, jak i mniej znanych), które obecne są na rynku chińskim, były testowane na zwierzętach. Każdy zakaz da się obejść Warto wiedzieć, że rozporządzenie Komisji Europejskiej przewiduje pewne odstępstwa od zakazu testowania na zwierzętach. W wyjątkowych okolicznościach, gdy powstaną „poważne obawy dotyczące bezpieczeństwa” istniejącego składnika kosmetycznego, państwo członkowskie może zwrócić się do Komisji Europejskiej o zastosowanie odstępstwa od zakazu. Testowane kosmetyki wciąż dostępne w drogeriach Należy pamiętać, że z dniem 11 marca 2013 r. z półek europejskich drogerii nie zniknęły testowane na zwierzętach kosmetyki. Wprowadzony zakaz dotyczy jedynie nowych produktów i ich składników. Na półkach drogerii wciąż dostępne są produkty, które były testowane na zwierzętach. Często są to produkty znanych i cenionych na całym świecie marek kosmetycznych. Warto wybierać kosmetyki świadomie Jeśli spadnie sprzedaż produktów firm testujących na zwierzętach, będą one zmuszone zmienić swoją politykę. Najprościej mówiąc, przestanie być to dla wszystkich opłacalne. Warto więc wspierać firmy, które od zawsze deklarowały, że są wolne od okrucieństwa wobec zwierząt. Przyjęte regulacje prawne bez wątpienia są krokiem do w pełni humanitarnego testowania kosmetyków, jednak należy pamiętać, że w wielu krajach spoza Unii Europejskiej przepisy mogą być całkowicie odmienne. Decyzja o wyborze kosmetyku należy do każdego z nas. Skoro mamy możliwość kupienia produktów, których powstanie nie było okupione cierpieniem zwierząt, to dobrze byłoby z takiej możliwości korzystać. Jak sprawdzić czy dana marka testuje na zwierzętach? Odnalezienie wiarygodnych informacji na ten temat nie jest sprawą prostą. Do tej pory nie stworzono listy, która uwzględniałaby wszystkie marki kosmetyczne. Dostępne w sieci materiały bardzo często nie są aktualne. Pomocne mogą okazać się wyszukiwarki i listy tworzone przez organizacje walczące o prawa zwierząt. Linki do takich list znajdziecie w artykule: Lista firm testujących na zwierzętach – aktualne dane Świetnym rozwiązaniem wydaje się skierowanie pytań dotyczących testowania bezpośrednio do interesującej nas firmy kosmetycznej. Warto jednak pamiętać, że firmy udostępniają często nieprawdziwe lub niepełne informacje dotyczące przeprowadzania testów. Najczęściej spotykane przypadki, w których transparentność firm okazuje się fikcją, opisałam w artykule: Testy na zwierzętach vs nieprawdziwe deklaracje firm kosmetycznych Co sądzicie o testowaniu na zwierzętach? Kupujecie kosmetyki nietestowane na zwierzętach, czy nie zwracacie na to uwagi? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii.
testowanie kosmetyków na zwierzętach za i przeciw